W ciągu ostatniego roku ceny mieszkań w samym tylko Trójmieście wzrosły o około 10 procent. Jeszcze gorzej jest we Wrocławiu, gdzie kupujący muszą zapłacić o 17-18 procent więcej niż w 2017 roku. Pomimo tego liczba zainteresowanych znacząco nie spadła.
Zdaniem deweloperów i ekspertów przepytanych przez serwis Dompress.pl oraz Polskie Radio winą za rosnące ceny mieszkań należy obarczyć wysokie koszty ich wykonywania. To jest z kolei pokłosie braku rąk do pracy w branży budowlanej. Obecnie by znaleźć odpowiedniego pracownika trzeba mu zaproponować o wiele wyższą stawkę niż jeszcze kilka lat temu. Innym problemem jest wzrost opłat za materiały budowlane. W górę poszły także ceny gruntów pod inwestycje. W szczególności dotyczy to tych z atrakcyjnymi lokalizacjami. Nieruchomości z dobrym zapleczem handlowym czy komunikacyjnym jest coraz mniej, a przepisy utrudniają pozyskiwanie nowych działek inwestycyjnych. W dodatku ze względu na rok wyborczy w wielu miastach odczuwany jest paraliż decyzyjny związany z udzielaniem pozwoleń na budowę.
Kupujących jednak ciągle jest sporo, a wręcz brakuje nowych mieszkań na rynku. Wskazuje się, że prócz mieszkań na własny użytek inwestorzy kupują lokale, które później chcą w krótkim lub długim terminie wynajmować ewentualnie sprzedać, gdy ceny na tym rynku jeszcze bardziej wzrosną.
Zdaniem niektórych deweloperów widać już jednakże pierwsze zwiastuny zbliżającego się spadku zainteresowania. W drugim kwartale tego roku odnotowano obniżenie ilości sprzedanych mieszkań o 10 procent. Za tym może stać z kolei fakt, że banki oczekują od swoich klientów zwiększonego wkładu własnego. Inną przyczyną może być zakończenie program Mieszkanie dla Młodych.
Należy przy tym zaznaczyć, że odnotowane spadki są jeszcze dalekie od bessy sprzed kilku lat. Ciągle utrzymują się również niskie stopy procentowe, co czyni bardziej opłacalnym kupowanie mieszkań niż ich wynajmowanie. W rozmowie z Polskim Radiem ekspert rynku nieruchomości z Open Finance Bartosz Turek przyznał, że obecnie ?najem jest około 30-40 procent droższy od miesięcznej spłaty raty kredytu mieszkaniowego?. Kwota czynszu od najemców po prostu pokrywa raty kredytowe i daje inwestorowi pewien zysk.
Ponadto w przeciągu ostatnich ośmiu lat odsetek wynajmujących mieszkanie wzrósł z 2,2 do 4,4 procent. Dziś w Polsce wynajmuje mieszkanie 1,6 mln osób. Ta tendencja wzrostowa nie wyhamowuje. Dzieje się to nawet wbrew rosnącym cenom, oscylującym w okolicach 2,7 tysiąca złotych za mieszkanie, czyli 55 złotych za metr kwadratowy. Zdaniem ekspertów, to rosnące zainteresowanie wynajmem, to efekt wzrostu gospodarczego i wyższych dochodów. Jest to tym samym dobry prognostyk dla tych, którzy chcieliby kupować mieszkania, licząc na pozyskanie najemców.
Najwyższe ceny mieszkań utrzymują się w stolicy. Za lokal w stanie deweloperskim w Warszawie zapłacimy średnio około 8 tysięcy złotych za metr kwadratowy, chociaż na przedmieściach cena oscyluje wokół 5-6 tysięcy za metr. Na drugim biegunie są mieszkania na modnym Powiślu, które osiągają cenę 20-30 tysięcy złotych. Wśród miast wojewódzkich na pozostałych miejscach, co nie powinno budzić zaskoczenia, uplasowały się kolejne wielkie miasta: Kraków, Trójmiasto, Poznań, Wrocław. W tej grupie najtaniej lokal można kupić w zdecydowanie mniejszych ośrodkach, m.in. w Kielcach lub Zielonej Górze.