Z danych opublikowanych przez Krajowy Rejestr Długów, obecnie polscy przedsiębiorcy są winni sobie nawzajem około 9 mld zł. Pieniądze te są często trudno ściągalne, a niezapłacone faktury poważnie utrudniają działalność znacznej części firm.
Problemy z zatorami płatniczymi mają przede wszystkim małe i średnie przedsiębiorstwa, których najczęściej nie stać na wnikliwe sprawdzanie swoich partnerów biznesowych, a później podjęcie profesjonalnych działań windykacyjnych. Jak podkreślają w rozmowie z portalem wnp.pl eksperci KRD, najtańszą metodą odzyskiwania długów firm jest załatwienie tego samodzielnie. Nie traci się przez to pieniędzy na koszty związane z wynajęciem firmy windykacyjnej. Z drugiej strony załatwianie tych spraw w ramach bieżącej działalności powoduje, że pracownicy, którzy się tym zajmują nie mają czasu na normalną pracę, co w konsekwencji powoduje, że firma traci dodatkowe pieniądze.
Ponadto jak wynika z badania „Audyt windykacyjny” przeprowadzonego przez Keralla Research blisko połowie (48 proc.) ankietowanych firm nie udaje się samodzielnie odzyskać należności od kontrahentów. Według tego samego badania 13,4 proc. małych i średnich przedsiębiorstw, po niepowodzeniach przy samodzielnej próbie odzyskania pieniędzy, powierza sprawę firmie windykacyjnej. Natomiast 20,1 proc. przedsiębiorców kieruje sprawę do sądu.
Wynajęci windykatorzy przystępują najpierw do tzw. windykacji polubownej. Są to działania mające skłonić nierzetelnego przedsiębiorcę do możliwie szybkiej spłaty zobowiązania. Służyć temu może np. zaproponowanie akceptowalnego dla obydwu stron nowego harmonogramu spłaty należności. Warto podkreślić, że w większości przypadków wynagrodzenie firmy windykacyjnej jest uzależnione od efektu i stanowi to zazwyczaj ustalony procent od wyegzekwowanej kwoty. Według jednak znowelizowanych przepisów ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych, obecnie przedsiębiorca może obciążyć dłużnika wszystkimi kosztami windykacji.
Pomimo tego, jak podaje serwis wnp.pl polscy przedsiębiorcy na odzyskanie 5 tys. zł, muszą przeznaczyć średnio 2 tys. 67 zł, natomiast przy 50 tys. zł będzie to co najmniej 7 tys. 917 zł. Są to głównie opłaty przeznaczone na etap sądowo-egzekucyjny. Jest to także droga bardzo czasochłonna, gdyż z raportu Banku Światowego „Doing Business 2019″ wynika, że w Polsce średni czas od wniesienia pozwu do sądu do momentu egzekucji wyroku przez komornika wynosi aż 685 dni. Koszty oczywiście się zwracają, jeżeli droga ta zakończy się sukcesem, ale jeżeli sąd nie przyzna wierzycielowi racji, to koszty procesu poniesie właśnie on jako strona przegrana.
Skuteczność postępowania sądowego w odzyskiwaniu zaległych płatności wynosi 35 proc. Z pozoru nie jest to dużo, ale trzeba wziąć po uwagę, że przed wokandą lądują często nakazy płatności, przy których opóźnienie wynosi nawet kilka lat, a zawarte umowy są skomplikowane i mają sporo niejasności, pozwalających jednej ze stron unikać uregulowania długu.
Niestety, nieuregulowane przez dłużników faktury i inne tytuły do zapłaty hamują rozwoju wielu firm, które mogą przez to nie mieć wystarczającej ilości środków na rozwój. Niejednokrotnie następuje też reakcja łańcuchowa, gdy wierzyciel oczekujący na pieniądze z nieopłaconej faktury sam nie może opłacić swoich długów wobec innego przedsiębiorcy. To z kolei ma negatywne skutki dla całej gospodarki.