Na początku 2020 r. przedstawiciele firm pożyczkowych raczej nie mogli spodziewać się, że następne miesiące będą dla nich tak trudne. Wstępne prognozy mówiły o pogorszeniu sytuacji gospodarczej, ale w stopniu, który nie będzie problematyczny. Przypomnijmy, że jeszcze przed pandemią Narodowy Bank Polski prognozował tegoroczny wzrost gospodarczy na poziomie +3,6%. Obecnie osiągnięcie podobnego wyniku procentowego z minusem może wydawać się sukcesem. Kryzys gospodarczy oczywiście ma wpływ na kondycję firm pożyczkowych, którym dodatkowo zaszkodziły nowe ograniczenia kosztowe. Wiadomo, że gospodarczy lockdown skutkował załamaniem liczby udzielanych pożyczek. Sprawdzamy, czy polski rynek pożyczek pozabankowych to co najgorsze ma już za sobą.
Od maja br. sytuacja systematycznie się poprawia
Statystyk o wynikach krajowego rynku pożyczkowego można szukać między innymi w raportach Biura Informacji Kredytowej. Wspomniana instytucja współpracuje z praktycznie wszystkimi wiodącymi firmami pozabankowymi. Właśnie dlatego dane BIK-u świadczące o gwałtownym załamaniu sprzedaży pożyczek pozabankowych można uznać za wiarygodne. Wspomniane informacje wskazują, że duże spadki były widoczne w marcu oraz kwietniu 2020 r. (patrz poniższy wykres).
Jeżeli chodzi o czwarty miesiąc bieżącego roku, to zakończył się on wartością udzielonych pożyczek na poziomie o dwie trzecie mniejszym niż rok wcześniej. Pewnym pocieszeniem dla pożyczkodawców jest fakt, że w kolejnych miesiącach sytuacja zaczęła się poprawiać. Świadczy o tym przebieg czerwonej linii na poniższym wykresie. Pokazuje ona roczną zmianę wartości udzielonych pożyczek pozabankowych. Taka zmiana dotycząca sierpnia 2020 r. oraz sierpnia 2019 r. (jako punktu odniesienia) wyniosła prawie (-41%).
W tym miejscu warto podkreślić, że pożyczkodawcy częściowo mieli wpływ na skalę rynkowego załamania. Można bowiem przypuszczać, że popyt na chwilówki oraz nieco dłuższe pożyczki ratalne nie spadł aż tak mocno, jak wartość nowych umów. Gdyby firmy pożyczkowe rozluźniły swoje kryteria oceny klientów, to spadek wartości nowych pożyczek byłby nieco mniejszy. Oczywiście taka polityka przyniosłaby długoterminowe problemy w postaci gorszej spłacalności pożyczek. Krajowe firmy pożyczkowe i tak muszą liczyć się z tym, że większa część wiarygodnych klientów przestanie spłacać swoje zobowiązanie (głównie ze względu na utratę pracy). Rządowa pomoc nieco przesunęła bowiem w czasie nieuniknione zwolnienia.
Wszystko będzie zależało od przebiegu epidemii …
W nawiązaniu do wcześniejszych rozważań oczywiście nasuwa się pytanie, czy sytuacja krajowego rynku pożyczkowego znów może się pogorszyć. Niestety obecnie mamy do czynienia z bardzo dużą niepewnością makroekonomiczną i epidemiczną. Można jednak nakreślić dwa scenariusze. Pierwszy z nich zakłada, że pomimo jesiennego rozwoju epidemii sytuacja na początku 2021 r. znacząco się poprawi. Wtedy realne będą prognozy Komisji Europejskiej oraz Narodowego Banku Polskiego zakładające około czteroprocentowy wzrost gospodarczy. Taki wynik osiągnięty w 2021 r. powinien skutkować poprawą sytuacji na rynku pracy i spłacalności pożyczek. Skłoni on również firmy pożyczkowe do liberalizacji swoich wymagań wobec klientów. Mogą też pojawić się dodatkowe promocje.
W kontekście promocji warto wspomnieć, że niektórzy pożyczkodawcy już powrócili do udzielania darmowych chwilówek. Różnica polega na tym, że wartość bezpłatnych pożyczek zwykle okazuje się mniejsza niż wcześniej. Pozytywnym wyjątkiem jest na przykład Vivus, który powrócił do pożyczania dużych kwot za darmo. Obecnie pierwsza pożyczka od tej firmy (z zerowym kosztem) ma wartość nawet 3000 zł i okres spłaty do 61 dni.
Niestety trzeba brać pod uwagę również negatywny scenariusz dotyczący rynku pożyczek pozabankowych. Mowa o sytuacji, w której przyszły rok nie zakończy się pokaźnym wzrostem gospodarczym. Stagnacja będzie oznaczała kłopoty dla firm pożyczkowych, które zostaną zmuszone do tego, aby np. redukować zatrudnienie. Nie można wykluczyć, że w najgorszym dla rynku scenariuszu przetrwa tylko kilku najsilniejszych liderów, którzy w poprzednich latach wygenerowali spore zyski.
Wątpliwości wzbudza również ewentualna polityka rządu dotycząca dalszej regulacji rynku pożyczkowego. Można jednak przypuszczać, że w obecnej sytuacji nie dojdzie do złagodzenia wcześniej wprowadzonych ograniczeń kosztu pozaodsetkowego. Dodatkowe zaostrzenie tych wymogów również wydaje się niezbyt prawdopodobne. Właśnie dlatego pożyczkodawcy będą musieli przyzwyczaić się do aktualnych ograniczeń. Będzie to skutkowało długotrwałym ograniczeniem dostępu do chwilówek na okres do 30 dni oraz pożyczek oferowanych najbardziej ryzykownym klientom.